wtorek, 3 września 2013

Imagin z Louisem cz.1 :)


Biegłam najszybciej jak umiałam.Wezwali mnie do szpitala, nie chcieli rozmawiać przez telefon, byłam gotowa na wszystko. Wpadłam do gabinetu jak torpeda.
-Wszystko z nim dobrze?!
Lekarze zebrani w pomieszczeniu patrzyli się na mnie lecz nie chcieli mi odpowiedzieć. 
Stałam tam patrząc się na nich.
-Witaj [t.i]. - usłyszałam za plecami.
Automatycznie odwróciłam się i oniemiałam. Zobaczyłam tam Louis'a siedzącego w kącie na fotelu, wyglądał bosko choć trochę blado.
Kilka tygodni temu gdy jechał po mnie uderzył w niego inny samochód. Gdy dotarł do szpitala lekarze nie dawali mu szans, a mi nadziei.
Nie wiem ile tak stałam wydawało mi się, że całą wieczność. Patrzyłam na niego, w końcu chłopak postanowił podejść. Dalej nie dowierzałam w to wszystko. Nie dałam mu nic powiedzieć, złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Chłopak przysunął mnie bliżej siebie i wtulił w swój tors. Po kilkunastu sekundach odeszliśmy od siebie uśmiechając się.
-Brakowało mi tego. - powiedziałam.
-Mi też. - odpowiedział przytulając mnie.
Zwróciliśmy się ponownie do lekarza powiedział, że jak wszystko dobrze pójdzie to jutro wypiszą chłopaka ze szpitala.
Co prawda będzie musiał przychodzić na kontrole lekarską i ograniczyć alkohol. Chciałam aby wrócił ze mną do naszego domu. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę z pracownikami placówki i udaliśmy się do sali, w której leżał Louis. 
-Kiedy się wybudziłeś ze śpiączki? -zapytałam siadając obok chłopaka, a on położył się.
-Jakoś godzinę temu.
Nareszcie mogłam z nim porozmawiać, przytulić się do niego i pocałować go. Moment prawie idealny, wtedy nic się nie liczyło, tylko ja i on.
Myślałam, że nic nie może tego zepsuć - nic. A jednak. Po upływie 15 minut Tomlinson dostał drgawek. Pobiegłam po kogoś z personelu szpitala. Kazali mi opuścić salę, tak jak powiedzieli, tak zrobiłam. 
Po moim policzku spłynęła słona łza, która nie powinna się pojawić. Wybuchłam płaczem, usiadałam na krześle obok sali. Schowałam twarz w dłonie. 
-Dlaczego?! - powiedziałam sama do siebie.
Siedziałam tam, moja twarz była cała mokra od słonych łez spływających z oczu. Po chwili z pomieszczenia wyszedł lekarz. Próbowałam go wypytać o chłopaka lecz on mnie zignorował i zwrócił się do pielęgniarki, która przechodziła obok.
-Proszę przygotować salę operacyjną. 
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Słyszałam odpowiedź kobiety po czym znikła z pola widzenia. Teraz jeszcze bardziej chciałam wiedzieć co się z nim dzieje.
-Co się z nim dzieje?! - zapytałam.
-Szczerze? odpowiedział.
-Szczerze. - odpowiedziałam krztusząc się łzami.
I wtedy zaczął, to było okropne. Organizm odrzucił jeden z antybiotyków, po czym wdał się płyn do płuc. Powiedział, ze takie przypadki daje się wyleczyć potrzeba jednak dużo cierpliwości. Odetchnęłam bo tym razem są jakieś szanse. Pracownik ponownie wszedł do pokoju, z którego mnie wyproszono. 

_________________________________________


HEJ :)

Jestem tu na czas próbny i mam nadzieję, że spodoba się Wam mój imagin z Louis'em.
To tyle z mojej strony, jeśli przeczytasz zostaw komentarz. To dobra motywacja. 

Niallerowa xx
(_Mary_Styles_)

1 komentarz:

  1. Fajny :) mam nadzieję że jeszcze coś napiszesz:)

    OdpowiedzUsuń